„Niech ich dusze mają udział w życiu wiecznym”– w 80.rocznicę wywiezienia przez hitlerowców słupeckich Żydów. 17 / 18 lipca 1940r.
Taka inskrypcja
w języku hebrajskim jest stałym elementem każdego epitafium na żydowskim
nagrobku. Gdy powstawała Żydowska Gmina Wyznaniowa w Słupcy w latach 1865-1866
wkrótce wybudowano okazałą synagogę i cały kompleks budynków doń
przylegających, zachowanych do dnia dzisiejszego w niezmienionych granicach
(aktualnie własność prywatna). Tam gdzie działała gmina żydowska tam musiał być
i cmentarz. Był niezbędnym element życia gminy przestrzegającej ortodoksyjnych
zasad religii mojżeszowej. Pogrzebanie zwłok jest zawsze spełnieniem nakazu
religijnego, aktem miłosierdzia najwyższej próby, bo bez „możliwości rewanżu”.
Z przepisów religijnych wynikał też obowiązek czci dla cmentarzy; nie wolno
było m.in. wykorzystywać ziemi, ani nawet trawy... dlatego też kirkuty „zarastały”.
Mieszkańcy Słupcy wyznania mojżeszowego „wypełniali” do początków okupacji
(1939r.) swój obowiązek pochowania zmarłych. Odprowadzali ich w żałobnym
kondukcie na kirkut położony z dala od miasta; w jego części pn. wsch. na tzw.
błoniach.
Charakterystycznym elementem upamiętniającym miejsce pochówku jest macewa - prostokątna,
pionowa płyta, najczęściej wykonana z piaskowca lub granitu od 75 do 150 m
wysokości, wkopana w ziemię, zamknięta półkoliście albo trójkątnie, z
inskrypcją w języku hebrajskim i zazwyczaj umieszczoną w naczółku
płaskorzeźbioną dekoracją o bogatej często symbolice. Postawienie takiego
nagrobka traktowane było jako powinność religijna wypełniana przez żyjących
członków rodziny. Z liczącej około ponad tysiąca osób społeczności Żydów
zamieszkujących Słupcę w 1939r. Zagładę przeżyło niewielu. Ani ci co ocaleli,
ani ich potomkowie szukający współcześnie śladów swoich bliskich nie mogą
odwiedzić miejsc ich spoczynku, nie mogą zostawić na nagrobku kamyka -
wymownego symbolu pamięci czy karteczki zwanej kwitlech, w której proszą
swoich zmarłych o szczególne orędownictwo u Boga. Ci wszyscy bowiem mieszkańcy
naszego miasta - słupeccy Żydzi z chwilą wybuchu II wojny światowej zostali
skazani przez okupantów na śmierć. A ci, którzy zmarli z przyczyn naturalnych
jeszcze przed wybuchem wojny, nie mają swoich nagrobków; słupecki kirkut został
całkowicie zniszczony wiosną 1942r. Wymownym świadkiem tamtych wydarzeń są
drzewa posadzone wtedy na prochach zmarłych mieszkańców naszego miasta . Może gdybyśmy
potrafili się wsłuchać w ich szum - to usłyszelibyśmy historie ludzi, którzy
zostali tam pochowani. Nie wiemy ile osób tam spoczywa? Mimo, że nie ma tam
nagrobków, ziemia ta kryje prochy mieszkańców miasta. Obecnie to „święte
miejsce” upamiętnia jedynie symboliczny obelisk z tablicą.
Represje i okrucieństwo okupanta niemieckiego z chwilą wybuchu II wojny
światowej dotknęło wszystkich mieszkańców naszego miasta . W sposób szczególny
jednak , niemalże od samego początku najbardziej odczuła to społeczność
żydowska zamieszkującą Słupcę od blisko100 lat. Ich los był przesądzony. Tak
jak w całym Kraju Warty od listopada1939r. musieli nosić na ubraniach żółte
gwiazdy Dawida, mogli poruszać się tylko rynsztokami i obowiązkowo kłaniać się
Niemcom (także i cywilom). Zamknięto synagogę, urządzając w jej wnętrzu magazyn
materiałów budowlanych i stolarnię, zlikwidowano bibliotekę, konfiskowano
mienie i przejmowano sklepy i warsztaty. W dniu 28 maja 1940r. miał miejsce
pogrom ludności żydowskiej, hitlerowcy spalili wtedy księgi z synagogi,
urządzając upokarzające widowisko na słupeckim rynku z udziałem przedstawicieli
gminy. Wieczorem z 17 na 18 lipca 1940r. zmuszeni pod groźbą śmierci do
stawienia się na rynku, placu szkolnym wszyscy mieszkańcy Słupcy poch. żydowskiego
zostali wywiezieni do getta przejściowego w Rzgowie, a także do wsi Zastruże i
Świątniki; najpierw stłoczeni w remizie rzgowskiej, potem rozmieszczeni ”kątem”
u polskich rodzin, w marcu 1941r.po kolejnej selekcji specjalnym transportem
przez Konin , Łódź wysiedlono ich do getta tzw. tranzytowego w Izbicy n.
Wieprzem, Józefowa ,Krasnegostawu na terenie Generalnej Guberni. Zamordowani w
obozach zagłady KL Bełżec , Sobibór, Auschwitz- Birkenau i innych miejscach
kaźni. Ci , którzy „nie nadawali się” do transportu - osoby starsze,
schorowane, dzieci i kobiety - zostali zamordowani we wrześniu 1941r. w
miejscowości Niesłusz-Rudzica k .Gosławic i w lesie k. Kazimierza Biskupiego.
Pochowani w zbiorowych mogiłach.
Ponad 3 milionowa społeczność Żydów Polskich została wymordowana w czasie II
wojny światowej. Cale dziedzictwo kulturowe w tym i cmentarze żydowskie zostały
zniszczone niemalże całkowicie . W Słupcy ocalały nieliczne nagrobki,
odnalezione przypadkiem fragmenty płyt nagrobnych wykorzystywane przez okupanta
do umacniania dróg, cieków i przepustów wodnych ,znajdują się teraz w przy
muzealnym lapidarium ; upamiętniają z imienia i nazwiska tych , których prochy
skrywa cmentarz żydowski. Są to nagrobki Sary Mornel –żony drukarza Josefa
Mornela, wydawcy pocztówek z widokiem miasta, Paulina z Manszestrów
Bodzanowskiej - żony Natana księgarza i radnego miasta, Dawida Korbinera, Nanci
Wolf, Chai Wiener - żony Menacha Wienera-ha-kohen, rabina Menechama Mendela i
Eliasza Naglera . W judaizmie uważa się, że dusza jest nieśmiertelna i
żyje nadal w przyszłym świecie (olam ha- ba). A na cmentarzu, święte
jest zwłaszcza to co kryje ziemia, prochy przodków. „W stanie nienaruszonym
powinny oczekiwać nadejścia Mesjasza, bo kiedy nadejdzie ten dzień, umarli
zmartwychwstaną , na świecie zapanuje pokój , a Bóg powoła przed tron naród
wybrany i odda mu sprawiedliwość”.
......................................................
Wydawać się może, że zaledwie 100 lat wspólnej obecności - to niewiele w
perspektywie 730 lat istnienia miasta. Ale to był ważny i znaczący wspólny czas
w dziejach Słupcy. Mamy obowiązek pamiętania. O tych wszystkich, którzy 80 lat
temu z dnia na dzień zniknęli z pejzażu miasta i rozpoczęli drogę nieuchronnie
zmierzającą ku tragicznemu finałowi Tworzyli rzeczywistość społeczną,
gospodarczą ale i polityczną przedwojennej Słupcy. Byli to nasi sąsiedzi,
znajomi,przyjaciele, mniej lub bardziej nam znani, ortodoksyjni i zasymilowani,
bogaci i biedni, prowadzili swoje sklepiki i warsztaty, zasiadali w Radzie
Miasta, mieli wspaniale wyposażoną bibliotekę , głównie księgozbiór w języku
polskim, swoje obyczaje i tradycje, świątynię ,w której się modlili; ich dzieci
chodziły do słupeckich szkół ... Tutaj się rodzili i umierali. Słupca była ich
domem: rodziny Łatte, Kominkowskich, Leszczyńskich, Berendtów, Wolfów,
Lissaków, Rozentalów, Bodzanowskich, Mornelów, Fejginów, Bryksów Lewich,
Meyerów, Ryczke, Szyke, Sangałowskich , Baumanów, Rachwalskich, Cukierow,
Ajlenbergów, Judkiewiczów,,Jakubowskich, Ogrodowskich, Drapiszów, Głowińskich,
Ejzenów i wielu, wielu innych.
Niech pamięć nasza nie przemija.
Szalom.
na podstawie m.in. N. Kameraz –Kos, Święta i obyczaje żydowskie W-wa,
2000r.
M. Krajewska ,Cmentarze żydowskie w Polsce, nagrobki i epitafia (w) Polska
Sztuka Ludowa nr 1-2, 1989r
Beata Czerniak
Muzeum Regionalne w Słupcy
www.facebook.com/muzeumslupca.