Z Bystrej Podhalańskiej ...do Słupcy. Losy Jakuba Lejzera -mieszkańca Słupcy.
Pan Józef Gałka
z Bystrej Podhalańskiej (woj. małopolskie) pod koniec ubiegłego roku przyjechał
do Słupcy, bo... chciał dowiedzieć się więcej o Dawidzie Lejzerze, który
urodził się tutaj w 1912r.i mieszkał do lipca 1940r. Niespodziewana, zaskakująca i dość krótka wizyta. Ale
bardzo bogata w informacje i materiały, które mi udostępnił , a które
poszerzają i uprecyzyjniają fakty związane z tragicznymi losami wysiedlonych
słupeckich Żydów. Pan Józef opowiedział o tym jak jego rodziny - ze strony jego matki i jego ojca- pomogły przetrwać Dawidowi
Lejzerowi i jego żonie Maszy w
strasznych realiach okupacji hitlerowskiej. Tam na południu Polski. Ocierając
się wielokrotnie o śmierć, doświadczając ekstremalnych przeżyć, ciągłego
zagrożenia życia - ocaleli . Maria i Stanisław Jaskółka, ich syn Władysław zostali Sprawiedliwymi Wśród Narodów Świata. Takim tytułem
zostali uhonorowani w 1965r. Także i w ten sposób składając świadectwo Dawid
Lejzer „odwdzięczył się” swoim wybawcom, dzięki którym przeżył on i jego żona.
Ocalony Dawid Lejzer złożył zeznania” z najlepszej woli i zgodnie z prawdą” w
czasie od grudnia 1964 do marca 1965r. To porażające świadectwo, szczere do bólu,
ukazuje dramat człowieka, ale i wolę przetrwania; pokazuje ludzką życzliwość
ale i ludzką obojętność na los innych Kilkadziesiąt zapisanych stron walki o
życie. Dla nas wyjątkowy dokument o tamtych nieludzkich czasach.
Kim był Dawid Lejzer?
Urodził się 2 maja 1912r. w Słupcy. Jego ojciec Gecel
Lejzer był kupcem , matka Sara zajmowała się domem(zmarła w 1939r.). Miał pięciu braci: Arona, Jakuba, Chemcia,
Jehudę i Gucia oraz dwie siostry Miriam
i Rachel. Był najmłodszym z rodzeństwa. Ukończył Szkołę Powszechną , a następnie Szkołę Handlową w
Słupcy. W latach 1934-1936 odbył czynną służbę wojskową w Korpusie Ochrony Pogranicza
w Niemenczynie (pod Wilnem). W 1939r. został zmobilizowany do wojska w Poznaniu
i wcielony do 57-go pułku piechot , z którym „ruszył na wojnę w kierunku
Warszawy” .
W listopadzie ,po kapitulacji pułku, dostał się do niewoli ; dzięki szczęśliwym
zbiegom okoliczności i ludzkiej pomocy udało mu się wrócić do Słupcy, do
rodziny. Jednak jak opisuje w swojej relacji: „Zastałem już piekło. Już istniało zarządzenie o noszeniu opasek (z
gwiazdą Dawida), wszedł w życie zakaz
chodzenia po chodniku, raz po raz sypały się kontrybucje i miały miejsca
areszty, z których nigdy nie wracano” .
W swoim świadectwie opisuje pierwsze
wysiedlenia Żydów i Polaków ze Słupcy:
„W lutym 1940r. w czasie silnych mrozów miało miejsce
do Generalnej Guberni tj. do Tarnowa i Bochni. Wśród Polaków była przede
wszystkim inteligencja, wśród żydów bogacze właściciele wielkich sklepów i
mieszkań, aby na ich miejsce osiedlić Niemców bałtyjskich tzw.
Baltendeutche Punktem zbornym ogłoszono
szkołę, dokąd po upływie doby dostarczono furmanek , na które załadowano ręczne
bagaże , a ludzi pieszo poprowadzono na stację. Tu stał już przygotowany do
odjazdu pociąg osobowy .Tego dnia cały transport wyjechał do G.G.”
Kolejnym wstrząsającym świadectwem jest opis palenia
świętych ksiąg żydowskich na słupeckim rynku; upokarzające widowisko z biciem i
znęcaniem się nad żydowskimi mieszkańcami Słupcy. Wtedy na rynku był on i jego
starszy brat, który został brutalnie pobity.
Dawid Lejzer relacjonuje ostateczne wysiedlenie słupeckich Żydów z
17 na 18 lipca 1940r.
„Wkrótce po tych szykanach (jeszcze tego samego roku
ogłoszono, że Słupca ma zostać ”Judenrein”
( czysta od Żydów).Niemiecka policja wraz z Hilfspolizei złożonej z volksdeutschów
chodziła od domu do domu każąc Żydom zabrać ze sobą, tyle ile będą mogli
udźwignąć i iść na Rynek. W ciągu kilku godzin wieczornych do nocy wszyscy
musieli zostawić mieszkania i cały swój dobytek. Wyszliśmy wszyscy – cała nasza
rodzina z ręcznym tylko bagażem, widząc
jak Niemcy natychmiast zaplombowali nasze mieszkanie. Na Rynku zgromadziło się całe miasteczko. Staliśmy całą noc i nad
ranem pod eskortą policji udaliśmy się pieszo w kierunku Rzgowa.(...) W
południe przybyliśmy do miasteczka Rzgowa, gdzie zostaliśmy zakwaterowani w
samym miasteczku i po wsiach dookoła niego.”
W początkach
marca 1941r. po raz kolejny furmankami ruszyli wszyscy „mieszkańcy” rzgowskiego
getta na stacje kolejową do Konina. Po brutalnym powitaniu przez Niemców załadowani
do wagonów wyruszyli w nieznane. Najpierw była Łódź. Stacja przejściowa. Dawid
Leser opisuje jak straszliwy był ten postój dla wszystkich; Niemcy bili ,maltretowali, znęcali się nad
nimi, wielu zmarło, nawet niektórzy z nich popełnili samobójstwo.
Niewyobrażalne okrucieństwo, które ich wtedy spotkało było zapowiedzią
tragicznych losów Dawida Lejzera i jego bliskich oraz wszystkich słupeckich
Żydów.
Po zakończeniu rewizji następnego dnia odszedł główny transport z
mieszkańcami naszego miasta do Izbicy n .Wieprzem ,którym „odjechały” m.in. trzy
siostry wraz z mężami i dziećmi. „Jak mi
wiadomo wszystkie zginęły (...) ”Potem
wyselekcjonowano grupę ok.100 osób Byli to najmłodsi i najzdrowsi mężczyźni.
Oderwani od rodzin .Zostali wysłani do różnych obozów pracy. Po tej selekcji
zostało ok.200 ludzi . Wśród nich byłem ja z ojcem i wszystkimi braćmi i ich
rodzinami.(..) Dołączona nas do transportu Polaków, który miał wyruszyć do
Jordanowa , woj. krakowskie”
I tak Dawid Lejzer znalazł się na południu Polski. Trafił z
rodziną do Bystrej. Na Podhalu.
Szczegółowo w swoim świadectwie opisuje, wracając do wydarzeń po latach okrutną
codzienność, ciągłą walką o przetrwanie, głód, brak schronienia, żebranie o
pomoc u tamtejszych mieszkańców ,
a właściwie to jej brak .Ciągły lek i czyhająca zewsząd śmierć. 26 sierpnia 1942r. zabity został
schorowany ojciec Dawida. Wkrótce też zamordowani zostali jego bracia z rodzinami. Masowe egzekucje w
Makowie Podhalańskim...zabijanie chorych i niedołężnych przykutych do łóżek,
strzelanina i wszechobecny strach. Cudem przetrwali ten tragiczny okres
chroniąc się w pobliskich lasach.
W swym świadectwie opisuje szczegółowo i rzetelnie ludzi, którzy udzielili im pomocy; opisuje też zachowania tych, którzy nawet nie chcieli
podać przysłowiowej kropli wody albo denuncjowali błąkających się i żebrzących Żydów :”Wuj Rafael ze swą najmłodszą córka Ester kręcili się bezcelowo po
lesie głodni i zrozpaczeni. Polacy, do których pukali ze strachu nawet kropli
wody do picia im nie dawali .Wszędzie
bowiem wisiały ogłoszenia, że za pomoc „wysiedlonym” Żydom grozi kara śmierci.
Dobrowolnie więc zgłosili się do Makowa i również zginęli”
Zdeterminowani, koczujący w lesie, aby przeżyć musieli zaryzykować. Dawid i
Masza Lejzerowie znaleźli pomoc i schronienie u rodziny Wawrzyńca Pyrtka , potem
musieli opuścić tę kryjówkę , koczowali
pod gołym niebem (grudzień 1942r.) W
końcu zrezygnowani i zdeterminowani
dotarli do chałupy Jaskółków
„...u których znaleźliśmy schronienie i przetrwaliśmy do końca wojny”. Ukrywali
się w stajni, w stodole, w specjalnie wykopanej przez siebie dziurze, także na
strychu chałupy. Był to bardzo trudny, pełen dramatycznych sytuacji czas dla
nich i dla ich wybawicieli .Ciągłe zagrożenie i obawa o życie ukrywanych i tych
co ukrywali.
„Przez szpary stajni widzieliśmy, co się
działo w kuchni. Nad płytą kuchenna
wygrzewał się kot, do którego stary Jaskółka przygadywał; „Psyka, na pole” Jak
zazdrościłem wtedy zwierzęciu ,że mógł
swobodnie wyjść na powietrze i nikogo się nie bać”
Ocaleni Masza i Dawid Lejzer. Mieszkańcy
Słupcy. Po zakończeniu II wojny światowej na krótko wrócili do rodzinnej Słupcy, wkrótce jednak wyjechali do Dzierżoniowa (woj.
śląskie).Tam w 1947r. urodził się im syn
Rafael. Ostatecznie w 1950 r. podjęli decyzję o opuszczeniu Polski .Wyjechali
do Izraela. Zamieszkali w Tel- Awiwie. Dawid Leser zmarł w 1980r. w wieku 68
lat.
Wśród nich Dawid i Masza Lejzerowie.
„Kto ratuje jedno życie ten jakby ratował cały świat”.
Szalom
Beata Czerniak
Muzeum
Regionalne w Słupcy
(tekst zamieszczony w G.Sł.nr 4 z 19 stycznia 2021r.)